wtorek, 27 września 2011

Rozdział 6

Było to wczesnym rankiem. Wieści się rozeszły, że ktoś podał wilkom jakiś lek, po którym wilki mówią! Ale działa tylko 2 godziny.
Hikari oczywiście po tej wiadomości wezwała swoją Amber.
- Amber, czy ty mówisz?
Jej wilczyca przechyliła głowę i nic nie mogła z siebie wydusić. Należała do osób, które są nieśmiałe i wręcz wstydzą się powiedzieć choć jedno słowo.
Wyszła z chatki. Jakiej chatki? Każdy strażnik ma swój dom. Hikari trafił się drewniany domek, lekko porośnięty mchem. Wokół niego rosła długa, zielona trawa i potężne plącza . W środku jak każdy dom w tej krainie - był bardzo skromny. Miał  pokoje. Jeden zawierał tylko stolik, krzesła, piecyk i garnki. Drugi miał tylko stare łóżko i tajemniczą skrzynię z drobiazgami. 
Nagle usłyszała głos Maxime. Wychyliła się cicho za drzwi.
Tak! To był/a (jak wspominałam, płci tego wilka nikt nie zna). 
- Wiem, że to prawda! - warknął/ęła do Nighto.
- Bzdura - drapnął go
- Ej! - zdenerwował/a się Maxime, ale nie użył mocy
- Dzisiejszy ranek nie należy do najlepszych... Najgorszy był ten chłopak w białej marynarce
- Tak. Po nocy nas stresuje lekami, wielki lekarz - mruknął/ęła Maxime
Wtedy Hikari za mocno się wychyliła i upadła. Wilki ją zauważyły i uciekły. 
- Mówią... - tylko szepnęła i pobiegła do reszty. Powiedziała wszystko co słyszała.
- Oni naprawdę mają prywatne, swoje magiczne życie! - powiedziała podekscytowana - Ciekawe o co im dokładnie chodziło.
Słuchacze zadawali garstki pytań. Nawet niby najmądrzejszy naukowiec Dyman, razem ze swoim wyrozumiałym synem Sprays.
Nagle zobaczyli przechodzącego Nighto.
- My zawsze przegadujemy cały dzień... Lecz wy nas nie słyszycie! - powiedział i może chciał coś jeszcze dodać... Ale wszyscy usłyszeli już tylko pisk. Widocznie ważność leku minęła...


Sorry za tak krótki rozdział. Nauka... A na dodatek brak pomysłu. pro po pomysłów - piszcie je w komciach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz