niedziela, 21 sierpnia 2011
Rozdział 4
Kraina zła. Konata razem ze swoim wilkiem Visho ganiali się po skamielinach zła.
Visho wyszczerzył zęby przygotowując się do ataku na Konate.
Szybko ją dogonił i ugryzł w rękę.
Była to zabawa.
- Ała, mówiłam, nie tak mocno! - Konate odepchnęła go mocno na bok. Prosto na kolczasty krzak.
Visho na 2 sekundy zamarł. Ruszył bezbronnie łapą, z jego oczów zaczął płynąć strumyk wody...
Smutek nie trwał długo. Zamienił się w zło.
Wilk powoli wstał i zawarczał groźnie. Wyszczerzył kły.
Nie interesowało go że zaraz zaatakuje swoją panią.
Przecież jest zły, na dodatek z armii zła.
Czy armia zła komuś służy? Nie!
Visho zaczął biec w stronę uciekającej już Konate.
Biegła. Nagle w oddali ujrzała wysoki, laserowy płot, a przy nim strażnicy dobra.
Mieli oną ochronę 3/13* (gwiazdka oznacza byś poszukał słowniczka na dole strony).
Wilk biegł coraz szybciej. Dziewczyna jednak zobaczyła idealne, wysokie drzewo. Odbiła się od niego i przeskoczyła na stronę dobra.
Visho groźnie zawarczał, patrząc na dziewczynę z wyrzutem. Popatrzył, odszedł widząc atakujących ją strażników.
Wilczy strażniczy szybko zareagowali. Rzucili się w jej stronę.
- Płot z żyletek! - wykrzyknęła Konate, a za nią pojawiła się wysoka bariera z żyletek.
Strażnicy nie wiedzieli co robić. Warknęli. Zawyli wysyłając alarm do innych wilków i strażników.
Wkrótce posiłki powinny się pojawić.
Jeden ze strażników umiał latać. Zwinnie poleciał za Konatą.
Chciał ją złapać. Ona wystawiła rękę z nadzieją że go uderzy.
Lecz wilk z odruchu ugryzł ją w dłoń.
To normalne... Człowiek ma odruch wyrywać rękę.
Pogorszyła sprawę. Jej dłoń się zakrwawiła.
Wilk upijał się jej krwią.
Stanęła. Wilk ssał na różne strony jej krew. Jak gepard rozrywał dłoń ekscytując się smakiem krwi.
Upadła.
Wilk na nią.
Dalej gryzł rękę.
Wilki są mięsożerne. Dopóki nie zobaczą krwi nie będą się rzucać.
Powoli lizał.
Nagle zza drzewa wyskoczyła ekipa.
- Stój! - Sakura odgoniła wilka od ciała dziewczyny.
- Chciałeś ją zagryźć? - Skarciła reszta ekipy.
- Spokojnie, to normalne że chcą jeść mięso i pić krew! - Uspokoiła Sakura, a inni przytaknęli jej głową.
- Wtargnęła na nasz teren. Nie powinna...
To ta cała Konata. Pije krew.
- Trzeba zabandażować jej rękę bo się wykrwawi, albo sama zacznie ją pić do utraty...
Hikari wynurzyła się z tłumu.
- Ja mam bandaże...
Po 3 minutach ręka była zabandażowana.
Jeden z wilków wziął ją na kark i podążył do wyjścia.
Ludzie wywalili Konate na swoją część.
- Miejmy nadzieję że więcej tu nie wejdzie...
4 GODZINY POTEM:
Kin i Hikari rozmawiali o chłopaku, którego spotkali nad jeziorem.
- Był słodki. Ale chyba nie jest dla mnie - mówiła Kin.
- Nie przesadzaj. Przecież mieszka w tym miestaczku Jeszcze go znajdziesz. - uspokoiła ją Hikari.
- Tak. Ale nie zna go żaden z moich znajomych.
- Dowiedziałam się że pracuje w schronisku.
Na twarzy Kin pojawił się uśmiech.
- No tak, słyszałam że niedawno założono tu schronisko!
Przyśpieszyli krok.
- Idę do domu. Pa! - pomachała Kin. Po drodze odwróciła się.
Zobaczyła Hikari. Skoczyła do krzaków!
A tam zniknęła.
Kin tam zajrzała. Nic tam nie było. Tylko słup.
- Gdzie ona zniknęła?
Z tą myślą odeszła.
Powiem to: Hikari wskoczyła do portalu. Przeniosło ją to do krainy. Nie ma innego wejścia do krainy magicznych wilków. Tylko portale, które strażnicy i wilki tworzą gdzie chcą i kiedy chcą.
Mogą tam tylko oni wskoczyć.
*Ochrona 3/13. Ten kto ją ma jest okryty powłoką działającą jak tarcza. Nic się przez nią nie przedostanie - ani żywioł, ani moc... Jest najsławniejsza ochroną w świecie magii. Ma ją prawie każdy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz